n Genealogia genetyczna: Genetyka
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Genetyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Genetyka. Pokaż wszystkie posty
Badamy najstarsze pokolenia. Przedwcześnie urwane gałęzie. Niszczymy genealogiczne ślepe zaułki mapami chromosomów. Nie poddajemy się w genealogii genetycznej i kopiemy tak długo i głęboko, jak to tylko konieczne, by rozwiązać rodzinne zagadki. Czy jednak w międzyczasie nasz DNA może przyczynić się do zmiany nawyków?

Moja praca badawcza na Uniwersytecie Edynburskim skupia się w dużej mierze na genetyce upodobań smakowych, stąd też bardziej marchewkowy charakter dzisiejszego artykułu. Jeśli istnieje jedna istotna zmiana, którą możemy wprowadzić do naszego życia, to jest nią bez wątpienia dieta.

Przyjrzyjmy się chromosomowi 8. Megazasada 81. Znajdziemy tam gen BCO1, który koduje oksygenazę beta-karotenu. Ten enzym jest odpowiedzialny za rozpoczęcie przekształcanie beta-karotenu w witaminę A.



W typowej diecie zachodniej głównymi źródłami witaminy A są produkty pochodzenia zwierzęcego: ser, jaja, ryby, mleko, jogurty czy wątróbki. Rośliny nie zawierają witaminy A, ale wiele z nich jest bogatych w beta-karoten, który ludzki organizm może przekształcić w witaminę A. Niedobór witaminy A ma poważne konsekwencje zdrowotne, takie jak bezpłodność, ślepota zmierzchowa, opóźniony rozwój u dzieci, infekcje klatki piersiowej, upośledzone gojenie się ran czy trądzik. Ponieważ witamina A jest rozpuszczalna w tłuszczach, może zostać przedawkowana, co prowadzi do osłabienia i możliwych złamań kości.

To jak dobrze nasz organizm przekształca beta-karoten w witaminę A, zależy w dużej mierze od genów, które otrzymaliśmy po naszych rodzicach. Istnieją dwa główne warianty genu BCO1, które mają wpływ na konwersję: R267S (rs12934922) i A379V (rs7501331) – oba są niesynonimicznymi mutacjami.

Osoby, które są nosicielami przynajmniej jednego allelu T w każdym z tych obu PPN-ów mają obniżoną konwersję beta-karotenu do witaminy A o 69%. Nosiciele allelu T w rs7501331 mają obniżoną konwersję o 32%.

Nie jest to w żadnym wypadku mutacja rzadka - co drugi Europejczyk ma przynajmniej jeden allel T w rs7501331. Ta informacja jest szczególnie istotna dla tych z nas, którzy są na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej, które w znacznie większym stopniu polegają na karotenoidach przy zapewnianiu zdrowego poziomu witaminy A.

Szacuje się, że żeby organizm mógł wyprodukować 1 μg witaminy, należy spożyć 12 μg beta-karotenu. Przyjmując ten wskaźnik jako wartość początkową, oznacza to, że "podwójni mutanci" musieliby spożyć aż 20 μg beta-karotenu (zamiast 12 μg), żeby wyprodukować 1 μg witaminy A, a "pojedynczy mutanci" (tylko A379V) 16 μg. Jest to jednak tylko średnia - wskaźnik dla niektórych roślin jest mniej optymistyczny, np. 28:1 dla liściastych warzyw. Zaleca się, by dorośli spożywali dziennie 700-900 μg witaminy A. Mała marchewka zawiera ok. 8 400 μg beta-karotenu, co wystarcza, by wyprodukować 700 μg witaminy A - u osób z normalną konwersją.

Szczęśliwie nie mam mutacji R267S, ale trafiła mi się A379V - tak jak około połowie Czytelników mojego blogu. Oznacza to (przyjmując 1:12 jako wskaźnik początkowy), że potrzebuję dodatkowo 2 700 μg beta-karotenu dziennie w porównaniu do osób bez żadnej z tych mutacji BCO1 (gdybym był podwójnym mutantem - R267S + A379V - potrzebowałbym dodatkowo 5 800 μg beta-karotenu dziennie.  Chociaż witamina A (w suplementach czy produktach zwierzęcych) może być przedawkowana, nie dotyczy to beta-karotenu - nie muszę więc martwić się, jedząc dodatkowe marchewki - lub suplementując beta-karoten, jeśli danego dnia nie zjadłem odpowiednio dużo marchwi, dyni lub słodkich ziemniaków.

Warto jednak zaznaczyć, że badanie, które opisało ów "fenotyp słabego przekształcacza" (Leung et al. 2008) zostało przeprowadzone dziesięć lat temu i - co nie było czymś rzadkim w tamtym czasie - miało stosunkowo niewielką liczbę badanych osób. Z tego powodu dokładne wartości procentowe związane z poszczególnymi allelami mogą być w rzeczywistości nieco niższe lub nieco wyższe. Dodatkowe badanie przyglądające się bliżej tej cesze byłoby z pewnością niezwykle ciekawe.

Beta-karoten ma również inne zalety niezwiązane bezpośrednio z witaminą A. Spożywanie odpowiedniej ilości beta-karotenu nadaje skórze złoty połysk - zostało dowiedzione, że zwiększa on atrakcyjność twarzy bardziej niż opalenizna. Badanie przez Foo et al. (2017) wykazało, że po dwunastu tygodniach codziennej suplementacji (18 000 μg beta-karotenu), średnia ocena atrakcyjności twarzy wyniosła 60,6%, a w niesuplementującej grupie placebo - 45,3%.

Gdy już zbadamy autosomalny DNA, dlaczego by nie poświęcić dwu minut, żeby sprawdzić własne mutacje w genie BCO1? Bardzo łatwo zmienić jest nawyki żywieniowe, by zapewnić odpowiedni poziom witaminy A, a jest to szczególnie ważne w dietach bezmięsnych. Warto poinformować o wynikach krewnych - być może sprawa beta-karotenu bardziej zmotywuje ich do wykonania testu DNA niż perspektywa gonienia za odcinkiem DNA po dawno zmarłej praprababce.

Jak wygląda Państwa konwersja beta-karotenu? Odpowiedź na to pytanie, jak i rozpoczęcie przygody z genealogią genetyczną, możliwe jest dzięki zbadaniu autosomalnego DNA (np. Family Finder). Żeby zbadać swój DNA, kliknij tutaj.

Artykuł nie stanowi porady medycznej - przed wprowadzeniem suplementacji zaleca się skonsultowanie z lekarzem i omówienie wyników DNA.


Kiedy warto szukać wspólnych przodków z genetycznym krewnym, a kiedy szanse na wspólne ogniwo w drzewie genealogicznym są niewielkie? Czy powinniśmy patrzeć na najdłuższy wspólny odcinek DNA, czy na łączną ilość wspólnego DNA? Jak wprowadzić odpowiednią strategię do własnej genealogii genetycznej, by zaoszczędzić czas i zwiększyć liczbę rodzinnych odkryć?

Większość Polaków po wykonaniu autosomalnego testu DNA otrzymuje listę genetycznych krewnych liczącą od 500 do 2 000 osób (ci z nas, którzy mają żydowskie korzenie, powinni przeważnie oczekiwać dłuższych list ze względu na endogamiczny charakter Aszkenazyjczyków). Nie oznacza to jednak, że wszystkie te osoby są naszymi genealogicznymi krewnymi.

Pierwszą grupę stanowią tak zwani fałszywi krewni. Algorytm nie jest w stanie ustalić, która część naszego DNA została odziedziczona po ojcu, a która po matce – zdarza się więc, że odnaleziony wspólny odcinek DNA w istocie jest złożony z fragmentów DNA obojga rodziców. W takim wypadku nie jest to prawdziwy odcinek, który dzielimy ze względu na pochodzenie od wspólnego przodka. Najskuteczniejszym sposobem na wyeliminowanie fałszywych krewnych jest sfazowanie DNA (możliwe przy zbadaniu co najmniej jednego rodzica). Większość fałszywych odcinków ma nie więcej niż 15 cM. Dlatego, przynajmniej na początku, lepiej wykluczyć z genealogicznych poszukiwań krewnych genetycznych, z którymi najdłuższy wspólny odcinek DNA ma mniej niż 15 cM.

Drugą grupę stanowią krewni, z którymi co prawda dzielimy prawdziwe wspólne odcinki DNA, ale zostały one odziedziczone po przodku tak dalekim, że nie mamy możliwości dotarcia do niego tradycyjną genealogią. Interpretacja takiego pokrewieństwa w dużej mierze zależy od indywidualnego podejścia badanej osoby. W przypadku niezwykle dobrze poznanej genealogii możliwe jest potwierdzenie historycznymi źródłami pokrewieństwa na poziomie wspólnych przodków nawet w trzydziestym pokoleniu (tyle mniej więcej pokoleń dzieli Mieszka I i jego współczesnych potomków). Wspólny odcinek DNA może pochodzić np. od przodka w dwudziestym pokoleniu – teoretycznie w niektórych rodzinach jest to pokrewieństwo możliwe do prześledzenia w dokumentach, ale u większości genealogów jest to okres, który wykracza poza ramy rodzinnego drzewa.

DNA autosomalny nie jest dziedziczony według eleganckiego schematu: 25% po dziadkach, 12,5% po pradziadkach, 6,25% po prapradziadkach itd. W połówce autosomalnego DNA odziedziczonego po rodzicu więcej może być DNA dziadka lub babki. Im dalsze pokrewieństwo, tym faktyczne liczby coraz bardziej odstają od uśrednionych wartości dla danego pokolenia. Z tego powodu wielu z naszych krewnych genetycznych może leżeć na skrajach rozkładu normalnego: jest niezwykle mało prawdopodobne, żeby z odległym krewnym dzielić bardzo dużo wspólnego DNA, ale nie jest to niemożliwe. Ponieważ bardzo odległych krewnych mamy dziesiątki tysięcy, nie powinno nas dziwić, że część z nich przebadała swój DNA i rozpala nasze genealogiczne nadzieje.

  • Jeśli z krewnym genetycznym dzielimy 100 cM (wyłączając oczywiście odcinki poniżej 7 cM), możemy być pewni, że jest to stosunkowo bliskie pokrewieństwo. Niemal na pewno (~100%) nasi wspólni przodkowie nie są odleglejsi niż praprapradziadkowie.
  • Wspólnych 70 cM? Nadal blisko, ale poszukiwania wspólnego ogniwa będziemy mogli musieć rozszerzyć do 7 razy "pra-" dziadków.
  • 50 cM? Poszukiwania mogą być co prawda dalsze niż 7 razy "pra-" dziadkowie, ale nawet przy 50 cM mamy ok. 75% szans, że wspólni przodkowie nie są odleglejsi niż praprapradziadkowie.
  • Przy 30 cM prawdopodobieństwo pochodzenia od wspólnych praprapradziadków spada do ok. 46%.


Ze względu na losową naturę dziedziczenia DNA nie jesteśmy w stanie z góry ustalić, jak daleko jesteśmy spokrewnieni z genetycznym krewnym, ale ilość wspólnego DNA może nas naprowadzić na właściwe tory i przygotować na różne scenariusze (np. „czy żeby znaleźć wspólnych przodków, muszę odkryć więcej niż dwa dodatkowe pokolenia w genealogii krewnego?”). Przy braniu pod uwagę szacunków pokrewieństwa, należy pamiętać, że mogą być one istotnie zawyżone w przypadku populacji endogamicznych (np. Żydzi aszkenazyjscy) lub w przypadku wielokrotnych pokrewieństw (np. arystokracja lub chłopi z jednej wioski). Małżeństwa krewniacze powodują, że krewni dzielą ze sobą więcej DNA, ponieważ pochodzą od jednej pary przodków na kilka różnych sposobów.

Żeby nasze szacunki dodatkowo uszczegółowić i usprawnić poszukiwania, warto pamiętać o badaniu najstarszych krewnych w rodzinie oraz dalszych krewnych, by móc przeprowadzić mapowanie DNA. Przypisywanie odcinków DNA do poszczególnych przodków nie jest jedyną korzyścią płynącą z badania dodatkowych członków rodziny. Jeśli z danym krewnym dzielimy 20 cM, to zakres możliwych pokrewieństw jest ogromny. Gdy inny nasz krewny (np. cioteczna babka) dzieli z nim 90 cM, to wiemy, że warto temu pokrewieństwu przyjrzeć się ze szczególną uwagą ponieważ pokrewieństwo wcale nie jest odległe. A gdy jeszcze okaże się, że zbadany przez nas krewny dzieli z genetycznym krewnym odcinek DNA na chromosomie X, nasze badania przyspieszą w zawrotnym tempie. Badajmy więc kolejnych krewnych – również tych dalszych – każdy z nich może wprowadzić do naszych poszukiwań dodatkowy element układanki.

Żeby odkryć genetycznych krewnych i rozszerzyć swoje drzewo genealogiczne o nowe gałęzie, konieczne jest zbadanie DNA autosomalnego (np. Family Finder) - kliknij tutaj, aby zamówić test i dowiedzieć się więcej na temat historii rodziny i genealogicznych zagadek.
Pierwsza w Polsce międzynarodowa interdyscyplinarna konferencja naukowa poświęcona genealogii genetycznej "Śladami przeszłości… Genealogia genetyczna w badaniach pradziejowych i historycznych" zorganizowana przez Górnośląskie Towarzystwo Genealogiczne "Silus Radicum" oraz Muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie" odbyła się w Chorzowie 21-22 VI 2017. To wydarzenie z pewnością przejdzie do historii nie tylko jako początek szerszego dialogu między środowiskami akademickim i genealogicznym, ale również jako niezaprzeczalny dowód ciągle rosnącego zainteresowania genealogią genetyczną wśród polskich genealogów.

Tym razem opowiedziałem o DNA Żydów aszkenazyjskich oraz wykorzystaniu badań genetycznych do badania polsko-żydowskiej genealogii. Nakreśliłem różnice między poszukiwaniami genetycznych krewnych w populacji aszkenazyjskiej i słowiańskiej, które wynikają przede wszystkim z endogamii i wąskiego gardła, przez które przeszła ok. 30 pokoleń temu grupa założycieli współczesnej populacji Żydów aszkenazyjskich. Dziś wszyscy Żydzi aszkenazyjscy (a także ich - nierzadko chrześcijańscy - potomkowie) są jedną rodziną mogącą prześledzić swoje korzenie do tychże protoplastów. Ci zaś pochodzą przede wszystkim od populacji z Bliskiego Wschodu, która zmieszała się z południowymi Europejczykami. A zwłaszcza z południowymi Europejkami - chromosom Y wśród Żydów aszkenazyjskich wykazuje mniejszy genetyczny wpływ Europy niż DNA mitochondrialny. Podzieliłem się także wstępnymi wynikami dotyczących częstotliwości żydowskiego pochodzenia wśród Polaków niedeklarujących żydowskiego pochodzenia.

Prof. dr hab. Marek Figlerowicz podzielił się dotychczasowymi wynikami swojego zespołu badawczego zgłębiającego genetyczną historię naszego narodu. Przedstawił także zastanawiajace różnice między mitochondrialnym DNA mężczyzn i kobiet na cmentarzach, które mogą świadczyć o imigracji mężczyzn z północy Europy i większej genetycznej otwartości słowiańskiego społeczeństwa niż historycy uprzednio zakładali.

Dr Thomas Krahn z Berlina opowiedział o kameruńskim odkryciu haplogrupy A00, dzięki któremu udało się odkryć nowego chromosomalnego Adama, Bardzo ciekawie przedstawił problematykę mutacji krótkich powtórzeń tandemowych (ang. STR-ów) na chromosomie Y i w jaki sposób regiony pseudoautosomalne i palindromiczne mają znaczenie w badaniach genealogiczno-genetycznych.

Dr Łukasz Lubicz Łapiński ciekawie nakreślił rolę badań chromosomu Y w badaniach genealogiczno-historycznych na przykładzie szlachty mazowieckiej. Podzielił się wynikami swojej pracy badawczej, która wykazała że rody herbowe bardzo często nie wywodzą się od wspólnego męskiego protoplasty. Dr Lubicz Łapiński przedstawił również przykłady, jak badanie chromosomu Y pozwoliło potwierdzić migracje rodzin szlacheckich, a także w jaki sposób migracje te udało się odkryć przy braku pisemnych materiałów źródłowych. (na zdjęciu: zwiedzanie młyna w chorzowskim skansenie, fot. Joanna Skowron-Szalich)

Dr Łukasz Maurycy Stanaszek przedstawił wyniki swojej pracy badawczej z mikroregionu Urzecza, który znalazł się w przeszłości pod silnym genetycznym wpływem olędrów i flisaków. Pokazał, jak badania chromosomu Y są w stanie przywrócić rodom używających przezwiskowych nazwisk ich oryginalne nazwiska. Podkreślił również wagę badań niewielkich populacji mikroregionów, których genetyczna struktura często różni się znacznie od sąsiadujących obszarów.

Dr Maciej Oziembłowski przedstawił tematykę związaną z możliwym zastosowaniem wyników DNA w profilaktyce zdrowotnej. Podzielił się wykorzystaną przez niego metodą do ustalania zdrowotnego podobieństwa (na podstawie DNA) pomiędzy członkami tej samej rodziny z wykorzystaniem matryc i analizy głównych skladowych.

Dr Agnieszka Dumin-Przybyła ostrzegła przed niebezpieczenstwami czyhającymi w zakamarkach sieci, od których szanujący genealogowie trzymać powinni się z daleka, zostawiając dostatecznie sporo miejsca folklorystom, komikom i psychiatrom. Turbosłowiańskie teorie omijajmy szerokim łukiem!

Mgr Stanisław Jan Plewako podzielił się swoimi badaniami dotyczącymi rodu Plewaków herbu Pogonia i spostrzeżeniami na temat tempa mutacji w poszczególnych liniach. Podkreślił zalety pełnego sekwencjonowania chromosomu Y przy odkrywaniu tzw. prywatnych mutacji, czyli nowych mutacji zaobserwowanych dotychczas wyłącznie w jednej rodzinie.

Mgr Stanisław Chróst połączył geologię z genealogią i genetyką, przedstawiając propozycję badań na obszarze obejmującym tereny podlegające pod parafię Żyglin w województwie śląskim.

Pan Artur Martyka uporządkował i przedstawił dotychczasowe wyniki kopalnego DNA z terenów Polski - od mezolitu po epokę żelaza. Zaznaczył różnice w występowaniu haplogrup mitochodrialnych między wcześniejszymi i późniejszymi okresami, a także przedstawił stopień podobieństwa pobranych próbek do wspołczesnych populacji europejskich.

Pan Krzysztof Bulla podzielił się dotychczasowymi wynikami projektu badawczego Silesia zgłębiającego genetyczną przeszłość Ślązaków i ich przodków. Przedstawił różnice między Górnym a Dolnym Śląskiem i skutecznie zachęcił osoby o śląskim rodowodzie do zbadania swoich chromosomów.

Choć niezwiązane bezpośrednio z genealogią genetyczną lub genetyką, na uwagę zasługują także referaty dr. Piotra Szkutnika o Glancach, śląskiej rodzinie owczarzy oraz dr. Michaela Morysa-Twarowskiego o specyfice genealogii chłopów ze Śląska Cieszyńskiego.

Na koniec konferencji odbyły się warsztaty genealogiczno-genetyczne, które miałem przyjemność współprowadzić z dr. dr. Łukaszem Lubicz Łapińskim i Thomasem Krahnem. Przedstawiłem najważniejsze strategie dotyczące badań atDNA, metody kontaktowania się z krewnymi i odpowiedziałem szerzej na dwa z najczęstszych pytań dotyczących autosomalnego DNA, tj. zasięg testu i wybór właściwych krewnych do badań i mapowania chromosomów. Dr Lubicz Łapiński przestrzegł przed poleganiem na KPT-ach bez badania PPN-ów (polimorfizmow pojedynczego nukleotydu) przy badaniu chromosomu Y i zaznaczył, że nie wszystkie nowo odkryte mutacje w chromosomie Y nadają się do dalszego testowania. Dr Krahn przedstawił urządzenie niewielkich rozmiarów, które wzbudziło odwrotnie proporcjonalne zainteresowanie: MinION. To przenośny sekwencer DNA, który można podłączyć do komputera za pomocą portu USB i w czasie rzeczywistym oglądać wyniki sekwencjonowania. Choć na razie korzystanie z urządzenia jest dość kosztowne (w dużej mierze ze względu na wysoki koszt kuwety przepływowej), to jest to bardzo obiecująca zapowiedź przyszłych technologii, które przyjdzie nam niedługo wykorzystywać. (Po lewej wspólne zdjęcie z uczestnikami warsztatów)

Raz jeszcze dziękuję Panu Andrzejowi Sośnierzowi, dyrektorowi Muzeum oraz Panu Damianowi Jureczce, prezesowi Górnośląskiego Towarzystwa Genealogicznego za organizację tego ciekawego przedsięwzięcia. Wiem, że wiele osób już niecierpliwie wyczekuje kolejnych konferencji poświęconych genealogii genetycznej.

Żeby zamówić test DNA i dołączyć do grona genealogów wykorzystujących w swoich badaniach rodzinne geny, proszę kliknąć tutaj.
Do jakiej haplogrupy należeli Piastowie? Czy Piastowie to nasi czy przyjezdni? Kim są ich potomkowie? Od wielu lat toczą się gorące dyskusje na temat prawdziwej tożsamości Kołodzieja, jednak nigdy wcześniej nie byliśmy tak blisko odpowiedzi. Wreszcie poznaliśmy haplogrupę Piastów.

Wygląda na to, że Piastowie należeli do R1b. Dr hab. Tomasz Kozłowski, antropolog z UMK w Toruniu, ujawnił niedawno, że zbadane szczątki księcia mazowieckiego Janusza III (1502-1526) wskazują jednoznacznie na haplogrupę R1b i że nie było możliwości zanieczyszczenia próbki - badania były prowadzone w sterylnych warunkach i nie brał w nich udziału żaden mężczyzna (który mógłby nieopatrznie zanieczyścić książęcy igrek swoim własnym).

Wyniki te wprowadziły niemały zamęt w sieci i przez wielu komentatorów były interpretowane jako dowód na normańskie (lub ogólnie zachodnie) pochodzenie naszych Piastów - "w końcu R1a to Słowianie, a R1b Europa Zachodnia". To ogromne uproszczenie, które może sprowadzić nas na manowce. Rzeczywiście w Polsce co drugi mężczyzna należy do R1a, ale co ósmy do R1b. Trudno zakładać, by ponad dwa miliony Polaków z R1b było Normanami, zwłaszcza że wiemy, że wiele gałązek R1b było obecnych na naszych ziemiach na długo przed Mieszkiem. Błędem jest automatyczne utożsamianie R1a wyłącznie ze Słowianami, a R1b wyłącznie z Germanami lub Normanami. R1b można spotkać w wielu zakątkach świata - w Europie Zachodniej, w Europie Wschodniej, na Bliskim Wschodzie i nawet w Afryce. Dopiero przyjrzenie się dalszym mutacjom uściśla nam historię danej próbki.

Żeby dowiedzieć się, czy R1b księcia Janusza jest bliższe naszym rodzimym R1b czy normańskim R1b musielibyśmy poznać pełniejszą haplogrupę, która niestety nie została ustalona. Haplogrupa R1b ma (w zależności od szacunków) ok. dwudziestu tysięcy lat. Tak stary wiek haplogrupy nie pozwala na konkretne ustalenie geograficznej ojczyzny Piastów.

Kolejną kwestią, o której musimy pamiętać, to rożnice między pokrewieństwem genealogicznym a biologicznym. Same wyniki ostatniego księcia mazowieckiego nie zdradzają ze stuprocentową pewnością haplogrupy Mieszka I. Mieszko I jest bowiem przodkiem księcia Janusza w szesnastym pokoleniu (czternaście "pra-"). Założenie, że biologiczny łańcuch pokrewieństwa nie został przerwany wcale nie jest oczywiste. Każdy kto zajmuje się genealogią genetyczną wie, że czasem można natrafić na niespodzianki - ojciec wymieniony w dokumentach okazuje się nie być biologicznym ojcem dziecka. Powody tego zjawiska mogą być różne - gwałt, niewierność małżeńska, ukryte adopcje, podmienione dzieci, błędna genealogia itd. Częstotliwość tego zjawiska waha się według różnych badań od mniej niż 1% do 10%, jednak najczęściej przyjmuje się dolną granicę tego przedziału: 1-3%.

Jeśli dla genealogii księcia Janusza przyjmiemy wartość 1,5%, to prawdopodobieństwo, że linia łącząca Mieszka I z Januszem III nie została przerwana wynosi ok. 79%. Gdyby wartość wynosiła w rzeczywistości niewiele więcej, np. 2,5%, to prawdopodobieństwo nieprzerwanego łańcucha genealogicznego spada gwałtownie do 67%, a przy wskaźniku "niewierności" wynoszącym 4,5% prawdopodobieństwo biologicznej zgodności spada poniżej 50%. Niestety nie jesteśmy w stanie ustalić wartości tego wskaźnika dla średniowiecznej Polski - pozostaje nam jedynie opierać się na danych współczesnych, które wcale nie muszą odzwierciedlać realiów średniowiecznych. Lekarstwem na ten problem mogłoby być porównanie wyników księcia Janusza do wyników jego krewnych - jeśli co najmniej trzy linie pochodzące od różnych synów danego antenata są ze sobą zgodne, możemy najczęściej założyć, że właśnie do tej haplogrupy należał przodek.

Cieszmy się więc, że znamy już chociaż cząstkową haplogrupę Janusza III, ale nie zapominajmy, że Piastowie mogli należeć do różnych haplogrup ze względu na biologiczne niespodzianki, które mogły umknąć nie tylko kronikarzom, ale i samym ojcom.

Czy chcesz sprawdzić pochodzenie piastowskie w linii męskiej lub żeńskiej? Kliknij tutaj, by przeczytać więcej o projekcie tropiącym potomków Piastów lub tutaj, by do niego dołączyć (dla osób, które wykonały test DNA).
Bardzo często otrzymuję od szanownych Czytelników listy z pytaniem, czy mogę polecić jakąś polską firmę zajmującą się badaniem DNA. Chociaż wspomniałem krótko o polskich firmach w artykułach "Zbadaj DNA" i "Często zadawane pytania o genealogii genetycznej", to ze względu na rosnącą liczbę pytań, wydaje mi się, że temat zasługuje na osobny tekst.

Zanim zdecydujemy się na wybór testu, powinniśmy zadać sobie kilka pytań:

  1. Czego chcemy się dowiedzieć?
  2. Jakie techniczne kryteria powinien spełniać test genetyczny?
  3. Jakie możliwości oferuje baza danych?
  4. Czy cena odpowiada jakości produktu?
Z góry przepraszam, że tekst zawiera pewne specjalistyczne terminy - postarałem się ograniczyć je do niezbędnego minimum, niemniej jednak są one niezbędne, by sprawiedliwie ocenić sytuację polskiego rynku i ostrzec osoby zainteresowane zbadaniem DNA przed stratnym zakupem. Nie wymieniam w artykule polskich firm z nazw, dlatego że nie mogę niestety o nich wiele dobrego powiedzieć. 

Istnieją trzy główne rodzaje testu genetycznego - autosomalny DNA i chromosom X, chromosom Y, a także DNA mitochondrialny. Autosomalny DNA (badany np. Family Finderem) zawiera najwięcej informacji o naszych przodkach, gdyż dziedziczymy go po wszystkich prapradziadkach i wielu wcześniejszych pokoleniach (więcej na ten temat tutaj). Zbadanie chromosomu Y (np. Y-37) pozwala na prześledzenie wyłącznie bezpośredniej męskiej linii przodków i ustalenie męskiej haplogrupy (test może być wykonany tylko przez mężczyzn). DNA mitochondrialny zawiera informacje o naszej bezpośredniej żeńskiej linii przodków i zbadanie go pozwala na ustalenie mitochondrialnej haplogrupy (test może być wykonany przez każdą osobę bez względu na płeć). Więcej informacji na temat każdego z tych testów można znaleźć w poprzednich artykułach (np. "5 powodów by zbadać chromosom Y", "Po co badać mtDNA?", "Ile mam wspólnego DNA z danym krewnym?").

Żeby test był przydatny dla celów genealogicznych, musi spełniać pewne kryteria techniczne. Test badający DNA autosomalny i chromosom X powinien badać co najmniej pół miliona PPN-ów (polimorfizmów pojedynczego nukleotydu). Badanie chromosomu Y powinno najczęściej obejmować co najmniej 37 KPT-ów (ang. STR-ów). Ze względu na niewielkie rozmiary DNA mitochondrialnego, w tym wypadku powinniśmy zdecydować się na pełne sekwencjonowanie (całości mtDNA, a nie tylko hiperzmiennych regionów).

Już na tym etapie natrafiamy na dość poważne problemy w polskich firmach oferujących testy DNA. Jedna z firm oferuje "najdokładniejszy" test chromosomu Y za 1100 złotych (!). Bada on "20 loci" (a wiele firm bada jeszcze mniej - 17). Nie wiemy, jakie są to loci, nie wiemy, czy są to KPT-y, czy PPN-y (najprawdopodobniej KPT-y). Bez względu na to, jakie są to markery (jest to istotne, bo tempo mutacji poszczególnych markerów często różni się znacząco i nie wszystkie są powszechnie używane do celów genealogicznych), to dwadzieścia markerów dla celów genealogicznych to zdecydowanie za mało. Dla porównania Family Tree DNA oferuje nie dwadzieścia, a trzydzieści siedem markerów (Y37) i to za zdecydowanie niższą cenę (ok. 700 złotych). Podobnie przedstawia się sytuacja z DNA mitochondrialnym. Wiele firm oferuje zbadanie wyłącznie regionu kontrolnego lub hiperzmiennych regionów. Jedna z firm (związana z uczelnią) bada co prawda pełen genom mitochondrialny, ale za niebotyczną cenę prawie 3 000 złotych! Dla porównania FTDNA oferuje takie samo badanie (pełne sekwencjonowanie mtDNA) za przeszło trzy razy niższą cenę (ok. 800 złotych).

Nie znalazłem polskich firm oferujących testy badające autosomalny DNA. Z wyjątkiem firm, które obiecują dopasować dietę na podstawie analizy PPN-ów z kilku wybranych genów lub ustalić inne predyspozycje z równie wąskich badań (np. kilka mutacji). Tak jak w przypadku innych testów wyniki te są zupełnie nieprzydatne, a ceny wielokrotnie wyższe od tych oferowanych przez firmy zagraniczne. Niektóre firmy wymagają dodatkowo płatnego izolowania DNA z krwi (genealogiczne zestawy genetyczne wymagają pobrania albo śliny, albo potarcia wewnętrznej strony policzków, a izolowanie DNA jest wliczone w cenę). Warto pamiętać, że zagraniczne firmy oferują wysokiej jakości testy autosomalne za ok. 300 złotych (np. Family Finder).

Należy wspomnieć jeszcze o braku dostępu do jakiejkolwiek bazy genetycznej pozwalającej na nawiązanie kontaktu z genetycznymi krewnymi. Wykonując testy genetyczne bezpośrednio w wiodących firmach zagranicznych, odkryjemy co najmniej kilkuset krewnych. W rodzimych firmach, nie dość że zapłacimy więcej, otrzymamy często wyniki gorszej jakości, to do tego nie uzyskamy dostępu do żadnej bazy danych, która mogłaby nam pomóc w badaniach genealogicznych.

Wiele z tych firm jest w rzeczywistości firmami pośredniczącymi, które próbki DNA i tak wysyłają do zagranicznych laboratoriów (czyli płacimy podwójną marżę) lub skupują testy z renomowanych firm, by odsprzedać je za drożej. Część z nich prezentuje na swoich stronach wartości zupełnie sprzeczne z etyką genealogii genetycznej (np. zachęcanie do wysłania włosa, papierosa lub szczoteczki członków rodziny przy podejrzeniu o zdradę - dyskrecja gwarantowana!). To co łączy wszystkie te polskie firmy, to wygórowane ceny, które w firmach zagranicznych - nawet po doliczeniu kosztów przesyłki - są kilkukrotnie niższe. 

Doskonale rozumiem poczucie ekonomicznego patriotyzmu (tak moi wielkopolscy przodkowie walczyli z zaborcą), zdaję sobie także sprawę z chęci ograniczenia kosztów przesyłki. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie kryteria istotne z genealogiczno-ekonomicznego punktu widzenia, nie tylko nie mogę polecić żadnej polskiej firmy, ale muszę przed nimi stanowczo ostrzec wszystkich Czytelników, którzy nie mieli jeszcze sposobności zająć się genealogią genetyczną praktycznie. Być może w przyszłości rzeczywistość polskiego rynku się zmieni, ale do odwołania proszę traktować ten artykuł jako odpowiedź na pytania dotyczące polskich firm sprzedających testy DNA. Wspierajmy te firmy, które rzeczywiście pomagają w poszukiwaniach genealogicznych i nie dajmy sobie sprzedać kota w worku.

Żeby zamówić sprawdzony genealogiczny test genetyczny i lepiej poznać rodzinną przeszłość, proszę kliknąć tutaj.
Czy powodzenia lub potknięcia na ścieżce edukacyjnej są zapisane w naszym DNA? Do jakiego stopnia nasi przodkowie odpowiadają za liczbę lat, które spędzimy, ogrzewając się przy kagańcu oświaty? Dzięki rosnącej liczbie badań DNA, coraz lepiej rozumiemy zależności między genetycznym spadkiem a edukacyjnym upadkiem (lub wzlotem - choć wzloty chętniej przypisujemy sobie, nie genom). Od dzisiaj (14 X 2016) - dzięki darmowemu kalkulatorowi DNA Landu - możemy odkryć swój własny genetyczny potencjał.

Złożona cecha

Podobnie jak większość ludzkich cech, liczba lat spędzonych na edukacji jest cechą złożoną. Oznacza to, że w przeciwieństwie do innych cech (jak np. niedokrwistości sierpowatej), decyduje o niej nie jedna mutacja lub gen, ale mieszanka wielu różnych genów i środowiska. Zależność pomiędzy dziedziczeniem a cechą możemy określić za pomocą wskaźnika odziedziczalności - im wskaźnik bliższy 100%, tym bardziej zmienność cechy jest uwarunkowana genetycznie. Przykładowo wskaźnik odziedziczalności linii papilarnych wynosi ok. 80%. Umiejętność wychwycenia fałszywych dźwięków w melodii ma wskaźnik ok. 71-80%. Czyste śpiewanie - ok. 40%. Często jako kryterium przyjmuje się następującą skalę:

  • 0-20% - niska odziedziczalność
  • 20-50% - średnia odziedziczalność
  • 50-100% - wysoka odziedziczalność

Ponieważ na większość cech ma również wpływ środowisko, badacze muszą oddzielić różnice, które wynikają z biologicznego pokrewieństwa od tych spowodowanych np. wychowaniem czy dietą. W tym celu często bada się bliźnięta jednojajowe lub dwujajowe (które dzielą ze sobą odpowiednio około 100% i 50% DNA). Jeśli bliźnięta zostały wychowane w odmiennym środowisku (np. z powodu adopcji trafiły do różnych rodzin), patrzymy wówczas, czy pod względem badanej cechy są do siebie bardziej podobne niż przypadkowe osoby z danej populacji. Jeśli bliźnięta mają osiągnięcia naukowe bardziej zbliżone do siebie niż wynikałoby to z przypadku lub wspólnego wychowania, oznacza to, że najprawdopodobniej zmienność jest częściowo uwarunkowana genetycznie.

Tak właśnie jest w przypadku liczby lat spędzonych na edukacji. Chociaż czynniki środowiskowe (np. wykształcenie rodziców, zamożność, wpływ rówieśników) mają istotny wpływ na wytrwałość na drodze żakowsko-studenckiej, to DNA odziedziczony po przodkach wpływa na tę część naszego życia. W zależności od badań wskaźnik odziedziczalności dla osiągnięć edukacyjnych waha się w granicach 20-40%. Średni stopień odziedziczalności nie ma tak dyktatorskiej natury jak geny warunkujące barwę tęczówki, ale nie powinniśmy go ignorować. Jest bardzo prawdopodobne, że do naukowych osiągnięć rodziny Marii Skłodowskiej-Curie (pięć Nagród Nobla!) przyczyniły się  - przynajmniej częściowo - szczęśliwie odziedziczone geny (nie po wszystkich przodkach dziedziczymy DNA).

Jak sprawdzić, co mówi mój DNA?

Po wykonaniu autosomalnego testu DNA (np. Family Finder), możemy za darmo przenieść wyniki do DNA Landu. Nowo uruchomiony kalkulator zanalizuje te mutacje w naszym genomie, które mają pozytywny lub negatywny wpływ na ilość lat spędzonych na edukacji (np. gimnazjum, szkoła średnia, studia pierwszego stopnia, drugiego stopnia itd.). Nasz wynik zostanie naniesiony na wykres ilustrujący częstotliwość występowania naszego wyniku wśród użytkowników DNA Landu. (Przed uzyskaniem dostępu do wyniku należy wypełnić krótki kwestionariusz - odpowiedzi nie mają wpływu na wynik).

Warto zwrócić uwagę, że rozkład nie jest zupełnie symetryczny. Wśród użytkowników DNA jest zapewne więcej osób z wysokim wynikiem niż w ogólnej populacji. Powodem jest prawdopodobnie pozytywny związek pomiędzy genealogiczno-genetycznymi zainteresowaniami a wykształceniem.

Przyszłość genetycznych modeli

Jest to jeden z pierwszych tego rodzaju genetycznych modeli darmowo dostępnych dla osób, które zbadały swój DNA. Jest on oczywiście daleki od doskonałości - wyjaśnia na razie ok. 3% zmienności i nie bierze pod uwagę wielu zmiennych (jak np. kierunek studiów czy system szkolnictwa). Jednak dzięki rosnącej popularności badań genetycznych i coraz to większej ilości prac badawczych w tym obszarze, możemy oczekiwać, że w niedalekiej przyszłości takie modele będą w stanie bardzo dokładnie oszacować wiele ludzkich cech (i przypisać je właściwym przodkom). Przyszło nam żyć w bardzo ekscytującym czasie dla miłośników genealogii genetycznej!

Skorzystanie z kalkulatora wymaga zbadania autosomalnego DNA. Żeby poznać swoją genetyczną historię i ocalić od zapomnienia rodzinne dziedzictwo, proszę zamówić test DNA, klikając tutaj.


Często można spotkać się z twierdzeniem, że za pomocą DNA autosomalnego można zbadać wyłącznie około pięciu ostatnich pokoleń. Jaki jest rzeczywisty zasięg testów genealogiczno-genetycznych i dlaczego tak trudno jest go przewidzieć? Dlaczego pod względem genealogicznym DNA autosomalny ma co najmniej dwie warstwy?

Testy badające DNA autosomalny (oraz chromosomy X) pomagają w odkryciu nieznanych krewnych genetycznych, którzy są zazwyczaj wystarczająco bliscy, by można było ich umieścić na wspólnym drzewie genealogicznym (nawet gdy z początku wydaje się to niemożliwe). Możliwość odkrywania tak bliskich krewnych wynika z innych kryteriów oznaczania krewnych genetycznych w porównaniu do testów badających chromosom Y lub DNA mitochondrialny. Krewny mitochondrialny lub z chromosomu Y to osoba, z którą dzielimy pojedyncze mutacje określające dany poziom drzewa filogenetycznego. Autosomalny krewny to osoba, z którą dzielimy nie pojedyncze mutacje, ale co najmniej jeden długi odcinek DNA, który często ma tysiące wspólnych mutacji.


Nierówne dziedziczenie DNA

Po każdym z rodziców dziedziczymy 50% DNA autosomalnego, ale nie wiemy, czy w danej połówce więcej będzie DNA babki czy dziadka. Dlatego z każdym kolejnym pokoleniem nierówności (wariancja) rosną - możliwe jest więc, że po jednym z praprapradziadków odziedziczyliśmy mniej DNA niż po którymś z prapraprapradziadków, mimo że średnio powinniśmy odziedziczyć po nim dwa razy więcej DNA.

(Problem ubytku genetycznych przodków jest szczegółowiej opisany w artykule "Czy DNA dziedziczę po wszystkich przodkach?")

Możemy być pewni, że DNA odziedziczyliśmy po wszystkich prapradziadkach i co najmniej po znacznej większości praprapradziadków. Niestety ponieważ długość DNA i liczba rekombinacji (wymiany materiału genetycznego pomiędzy chromosomami ojca i matki) są ograniczone, nie jest możliwe dziedziczenie DNA po każdym przodku. Dlatego może się okazać, że po wykonaniu testu genetycznego nie odnajdziemy żadnych krewnych z linii jednego z przodków z ósmego pokolenia - z tego powodu tak ważne jest badanie DNA najstarszych żyjących krewnych i dalszych krewnych.

Z tych ograniczeń nie wynika jednak, że zasięg testu genetycznego wynosi zaledwie pięć pokoleń (mnie samemu dzięki badaniu najstarszych krewnych udało się udowodnić, że odziedziczyłem co najmniej jeden odcinek DNA po przodku z ósmego pokolenia).


Każdy odcinek jest odziedziczony

Kłopot w ustaleniu genealogicznego zasięgu testu genetycznego polega na nierównościach w dziedziczeniu. W jednej części naszego drzewa genealogicznego zasięg może wynosić zaledwie siedem pokoleń, a w innej dziesięć lub dwanaście.

Drugi problem polega na praktycznie nieskończonym dziedziczeniu DNA. Załóżmy, że za pomocą badania DNA bocznych krewnych udało nam się przypisać odcinek DNA do prapradziadka. Ten odcinek musiał jednak zostać odziedziczony na jeden z trzech sposobów:


  1. Jest to odcinek odziedziczony po ojcu prapradziadka
  2. Jest to odcinek odziedziczony po matce prapradziadka
  3. Jest to odcinek składający się z części odziedziczonych po obojgu rodzicach

Im większy odcinek, tym większe prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z trzecim scenariuszem - przy mniejszych dwa pierwsze są bardziej prawdopodobne. Niestety niewielkie odcinki DNA (<10 cM) mogą często być fałszywymi odcinkami i sprowadzić genealoga na manowce (rozwiązaniem tego problemu jest badanie DNA rodziców i fazowanie DNA). Nawet gdy mamy pewność, że odcinek jest prawdziwy, nie sposób stwierdzić (bez badania dodatkowych krewnych), czy jeden z naszych małych odcinków DNA stał się mały (wskutek rekombinacji) dopiero w pokoleniu rodziców, czy był przekazywany w niezmienionej formie przez np. pięć wcześniejszych pokoleń (co wcale nie jest mało prawdopodobne). Oznacza to, że teoretycznie autosomalny test genetyczny sięga znacznie więcej niż pięć pokoleń wstecz, ale nie ze wszystkich linii. Praktycznie genealogiczne algorytmy zazwyczaj wymagają, by odcinek miał co najmniej 8 cM - zapobiega to wyświetlaniu wielu fałszywych krewnych, ale jednocześnie sprawia, że niewielka część prawdziwych i być może sięgających czasów genealogicznych krewnych zostanie pominięta (uwaga: ze względów statystycznych dla celów genealogicznych najlepiej jest skupiać się w pierwszej kolejności na większych odcinkach - co najmniej 15 cM).

Druga warstwa DNA autosomalnego

Zazwyczaj genealogiczna analiza DNA autosomalnego koncentruje się na badaniu odcinków DNA - możliwe jest jednak - tak jak w przypadku chromosomu Y czy DNA mitochondrialnego - wyszukiwanie krewnych genetycznych za pomocą konkretnych PPN-ów - polimorfizmów pojedynczego nukleotydu (znika wtedy problem fałszywych odcinków).

W każdym miejscu naszego genomu jesteśmy spokrewnieni w danym pokoleniu z dwoma przodkami - jednym z linii ojca (np. ojczystej babce) i jednym z linii matki (np. macierzystym dziadku). Jednak poleganie na pojedynczych mutacjach jest żmudną i często niewdzięczną pracą, która wymaga skupienia się na bardzo rzadkich i stosunkowo późnych mutacjach. Przykładowo ok. 1% Polaków nosi mutację w genie EDAR (warunkującą uzębienie typu azjatyckiego i grubsze włosy), która powstała ok. 30 000 lat temu w Chinach. Wszystkie te osoby pochodzą od jednego przodka - jest on jednak zbyt odległy, by wzbogacił tradycyjną genealogię. Podobnie w przypadku niebieskookich osób, które odziedziczyły mutację po wspólnym przodku żyjącym ok. 10 000 lat temu. Z czasem rzadkich i młodszych mutacji w autosomalnym DNA będzie odkrywanych coraz więcej. Pozwoli to genealogom na jeszcze dogłębniejsze wykorzystanie wyników genetycznych i dostrzeżenie, że zasięg DNA autosomalnego jest bardzo daleki, ale z każdym pokoleniem wzrasta poziom trudności w analizowaniu odcinków DNA.

Żeby poznać swoją genetyczną historię i ocalić od zapomnienia rodzinne dziedzictwo, proszę zamówić test autosomalny, klikając tutaj.

DNA mitochondrialny (mtDNA) zawiera wiele ciekawych informacji o naszych przodkiniach w bezpośredniej żeńskiej linii. Badania DNA mitochodrialnego mogą rozwikłać wiele zagadek genealogicznych i pomóc nam prześledzić wędrówki naszych pramatek.


Czym jest DNA mitochondrialny?

Jest to niewielka część ludzkiego genomu zawarta w mitochondriach - organellach komórkowych, które odpowiadają m. in. za dostarczanie energii komórkom w naszym ciele. DNA mitochondrialny zawiera ok. 16,5 tys. par zasad i stanowi najmniejszą część ludzkiego genomu, kodującą zaledwie 37 genów. Mimo swoich niewielkich rozmiarów jest prawdziwą skarbnicą wiedzy genealogiczno-genetycznej. Wynika to z wyjątkowego sposobu dziedziczenia - każdy z nas dziedziczy DNA mitochondrialny po matce, ale tylko kobiety przekazują go swoim dzieciom. Dzięki temu zbadanie DNA mitochondrialnego umożliwia prześledzenie bezpośredniej żeńskiej linii przodków.

Powyższy schemat obrazuje sposób dziedziczenia DNA mitochondrialnego - w pokoleniu prapradziadków mieliśmy szesnaście różnych DNA mitochondrialnych, ale my sami jesteśmy nosicielami DNA mitochondrialnego tylko jednej linii (fioletowej). Pozostałe linie możemy odkryć, badając bliskich przodków (np. ojca i dziadków) oraz dalszych krewnych, którzy są bezpośrednimi żeńskimi potomkami interesujących nas przodków. Chcąc odkryć DNA mitochondrialny brązowego dziadka, możemy przykładowo zbadać jego siostrę, siostrzeńca, cioteczną siostrę po kądzieli itd.

Krewni mitochondrialni

Po zbadaniu DNA mitochondrialnego uzyskamy dostęp do mapy krewnych mitochondrialnych - tzn. osób, które są z nami spokrewnione w bezpośredniej żeńskiej linii. Baza pozwala również na porównanie drzew genealogicznych między krewnymi. Dla celów genealogicznych najlepiej zdecydować się na pełne sekwencjonowanie DNA mitochondrialnego, gdyż uzyskamy wtedy dostęp do informacji ze wszystkich trzech części mtDNA. Są to:

  • Hiperzmienny region 1 (HZR1, ang. HVR1) obejmujący nukleotydy 16024-16569,
  • Hiperzmienny region 2 (HZR2, ang. HVR2) obejmujący nukleotydy 1-576,
  • Region kodujący (ang. coding region), obejmujący nukleotydy 577-16023.

DNA mitochondrialny ma wyższe tempo mutacji niż DNA jądrowy, co sprawia, że można wykorzystać testy mtDNA do badań genealogicznych. W mtDNA najszybciej mutują hiperzmiene regiony (1 i 2). Jeśli w mtDNA zbadane były wyłącznie hiperzmienne regiony, warunkiem uznania możliwości pokrewieństwa genealogicznego jest posiadanie jednakowych hiperzmiennych regionów u obu osób. Jeśli obie osoby wykonały pełne sekwencjonowanie mtDNA (które jest najkorzystniejszym wyborem dla celów genealogicznych), dopuszcza się trzy różne mutacje w całym mtDNA. W praktyce najlepiej skupiać się na tych krewnych, z którymi mamy identyczny mtDNA lub co najwyżej jedną różniącą się mutację.

Prześledzenie genealogicznego pokrewieństwa z mitochondrialnym krewnym może okazać się wyzwaniem z dwu powodów. Po pierwsze - z niemal każdym pokoleniem zmienia się nazwisko, po drugie - pokrewieństwo może wykroczyć poza ramy naszego drzewa genealogicznego. Przy 95% przedziale ufności z osobami o jednakowym DNA mitochondrialnym mamy wspólną przodkinię w ostatnich dwudziestu pokoleniach. W rzeczywistości może to być pokoleń osiem, dwanaście, osiemnaście - lub w niezwykle rzadkich przypadkach więcej niż dwadzieścia. Dlatego warto skontaktować się z mitochondrialnym krewnym, nawet gdy należymy do większości, która nie ma w drzewie tak wielu pokoleń - zwłaszcza, gdy przodkowie pochodzą ze zbliżonego obszaru geograficznego. Dwadzieścia pokoleń to ok. 500 lat - prześledzenie dziejów przodków z tak odległych czasów jest trudne, ale w wielu przypadkach nie niemożliwe. Jednak nawet jeśli nie uda nam się odkryć genealogicznych krewnych lub nie będziemy mieli w bazie bliskich krewnych mitochondrialnych, pełna sekwencja DNA może wyjawić nam wiele ciekawych informacji o genetycznej przeszłości rodziny.

Siedem córek Ewy - mitochondrialne haplogrupy


W DNA mitochondrialnym z czasem zachodzą zmiany (mutacje), które stają się początkiem nowych genetycznych rodów, tzw. haplogrup mitochondrialnych. Są one oznaczane systemem alfanumerycznym, np. haplogrupa H dzieli się na gałęzie H1 i H2, które z kolei dzielą się na jeszcze mniejsze gałązki: H1a i H1b oraz H2a i H2b itd. Część z tych haplogrup otrzymała swoje własne imiona na cześć matek-założycielek.

Prawie wszyscy Europejczycy są potomkami siedmiu pramatek, którym imiona nadał prof. Bryan Sykes, autor książki Siedem córek Ewy. W Polsce można spotkać bezpośrednich żeńskich potomków każdej z tych pramatek. Najczęstszym klanem w naszych stronach jest klan Heleny, a najrzadszym klan Ksenii. Siedem córek Ewy to:

  • Helena z Francji - haplogrupa H
  • Welda z Hiszpanii - haplogrupa V
  • Katarzyna z Wenecji - haplogrupa K
  • Tara z Toskanii - haplogrupa T
  • Ksenia z Kaukazu- haplogrupa X
  • Urszula z Grecji - haplogrupa U5
  • Jaśmina z Syrii - haplogrupa J

Dzięki zbadaniu DNA mitochondrialnego jesteśmy w stanie stwierdzić, do którego z tych rodów należeli nasi przodkowie i poczytać więcej o ich codziennym życiu sprzed kilku tysięcy lat. Może się zdarzyć, że mtDNA naszych przodków był bardzo rzadki i nie należał do żadnego z tych siedmiu klanów - rzadkość haplogrupy jest bardzo korzystna z genealogicznego punktu widzenia, bo zawęża pole poszukiwań.

Dalsze poszukiwania


DNA mitochondrialny otwiera wiele możliwości genealogicznych. Pozwala na zweryfikowanie hipotez o pochodzeniu od wspólnej matki dwóch domniemanych sióstr - gdy przebada się co najmniej dwóch żeńskich potomków, po jednym z każdej linii. Identyczny lub prawie identyczny mtDNA umacnia hipotezę o wspólnej matce. Wyniki mtDNA mogą również pomóc w ustaleniu żydowskiego pochodzenia ze względu na charakterystyczne haplogrupy występujące u Żydów.

Family Tree DNA nie jest jedyną bazą, w której można odkryć mitochondrialnych krewnych. Swoje wyniki można przenieść do trzech głównych publicznych baz. Są to Mitosearch, GenBank i mtDNA Community - więcej na ten temat w kolejnym artykule.

Warto odkryć mitochondrialną cząstkę siebie i swoich przodków, by móc dodać kolejne elementy fascynującej genealogiczno-genetycznej układanki i ocalić od zapomnienia genetyczną historię tych gałęzi rodziny, które mogą niebawem wygasnąć. Być może uda się nawet odkryć dodatkową gałąź drzewa? Audaces fortuna iuvat!

Żeby zamówić pełne sekwencjowanie DNA mitochondrialnego, proszę kliknąć tutaj.

Gdzie szukać odpowiedzi na pytania dotyczące testów DNA i genealogii genetycznej? Poniżej zebrałem najczęściej zadawane pytania w nadziei, że okażą się pomocne Czytelnikom - zarówno tym, zaczynającym przygodę z genealogią genetyczną, jak i tym, którzy przebadali już niejednego krewnego.



Nie wiem nic o genealogii genetycznej. Jak rozpocząć poszukiwania?
Najlepiej zacząć badania od przebadania DNA autosomalnego (Family Finder) najstarszych członków rodziny (pradziadków, dziadków, rodziców lub ich rodzeństwa), gdyż tę część genomu tracimy najszybciej. Jedyną firmą, która obecnie przechowuje DNA dla przyszłych badań (np. chromosomu Y lub DNA mitochondrialnego) jest FTDNA - jest to szczególnie ważne w przypadku pobierania materiału genetycznego od osób w starszym wieku.
Czy kobieta może wykonać test genetyczny?
Kobieta może wykonać każdy test genetyczny poza chromosomem Y.
Czy mężczyzna może wykonać każdy test genetyczny?
Tak - łącznie z dziedziczonym po matce DNA mitochondrialnym (mtDNA).
Czy warto badać DNA dalekich krewnych?
Po przebadaniu najstarszych bliskich krewnych (np. rodzice, dziadkowie, pradziadkowie) warto zbadać dalszych krewnych, np. cioteczne rodzeństwo dziadków. Pozwala to na skuteczniejsze poszukiwania genealogiczne i dotarcie do nowych odcinków DNA naszych przodków - więcej na ten temat tutaj.
Jak pobierany jest materiał genetyczny?
W zależności od firmy - albo poprzez pobranie śliny, albo poprzez potarcie wewnętrznej strony policzków szczoteczkami wymazowymi. Następnie próbki wysyła się do laboratorium.
Jaka jest najczęstsza haplogrupa w Polsce?
Najczęstszą haplogrupą chromosomu Y w Polsce jest R1a1a (należy do niej ok. 50-60% Polaków). Najczęstszą haplogrupą mitochondrialną w Polsce jest H (należy do niej ok. 40% Polek i Polaków). Haplogrupa H bywa też określana - za prof. Sykesem - klanem Heleny.
Czy warto wykonywać badania genetyczne w polskich laboratoriach?
Niestety nie. Badania w polskich laboratoriach są najczęściej niższej jakości, nie dają dostępu do baz genetycznych i są znacznie droższe. Więcej na ten temat można przeczytać w artykule o polskich firmach oferujących testy DNA.
Jestem spokrewniony ze znanym mi krewnym, ale nie mam z nim wspólnych odcinków DNA. Dlaczego?
Z odleglejszymi krewnymi (z którymi mamy wspólnych przodków dalszych niż prapradziadkowie) czasami nie mamy wspólnych odcinków DNA - mimo biologicznego pokrewieństwa. Dzieje się tak ze względu na ubytek przodków genetycznych (więcej na ten temat tutaj). Jeśli jest to krewny stosunkowo bliski (wspólni pradziadkowie lub bliżej), a nie mamy z nim wspólnych odcinków DNA, najprawdopodobniej nie łączą nas z nim takie więzy krwi, jakie wynikałyby z drzewa genealogicznego. W takim wypadku warto jest przebadać dodatkowych krewnych, by ustalić w którym pokoleniu został przerwany łańcuch genealogiczny.
Znalazłem krewnego, z którym mam wspólny odcinek na chromosomie X - co to oznacza?
Synowie chromosom X dziedziczą po matce, a córki i po matce, i po ojcu. Jeśli mężczyzna ma z krewnym genetycznym wspólny odcinek DNA na chromosomie X, oznacza to pokrewieństwo ze strony jego matki. Jeśli kobieta ma wspólny odcinek na chromosomie X - to jest to pokrewieństwo albo po matce, albo po ojczystej babce. W łańcuchu genealogicznym łączącym dwie osoby nie mogą występować pod rząd dwaj mężczyźni - więcej na temat chromosomu X tutaj.
Moi rodzice byli spokrewnieni - czy ma to wpływ na mój DNA?
Jeśli rodzice byli stosunkowo bliskimi krewnymi, DNA ich dzieci może zawierać ciągi homozygotyczności, czyli obszary w genomie, na których oba chromosomy zawierają jednakowe allele. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.
Przypuszczam, że moi przodkowie byli Żydami - czy test DNA może to potwierdzić?
Jak najbardziej! Coraz więcej Polaków odkrywa, że mieli wśród przodków zarówno Słowian, jak i Żydów. Więcej na ten temat w artykule "Czy mam żydowskie korzenie?".
Czy test genealogiczno-genetyczny może potwierdzić ojcostwo?
Tak - należałoby w takim wypadku zbadać ojca i dziecko testem autosomalnym (Family Finder).
Nie wiem, kim są moi rodzice (lub jeden z rodziców) - czy test genealogiczno-genetyczny może mi pomóc?
W Stanach Zjednoczonych bardzo często osoby adoptowane odnajdują biologicznych rodziców dzięki testom genealogiczno-genetycznym, nawet gdy ich najbliżsi krewni nie są w bazach genetycznych. Ponieważ testy DNA w Polsce są jeszcze mniej popularne, odnalezienie biologicznych rodziców dzięki genealogii genetycznej może być trudniejsze. Warto jednak spróbować - zwłaszcza że z miesiąca na miesiąc bazy genetyczne rosną. Nawet jeśli nie uda się poznać imion i nazwisk rodziców jest szansa na poznanie odleglejszych przodków i pochodzenia etnicznego.
Czy mogę porównać swój genom do ludzi żyjących kilka tysięcy lat temu?
Tak - DNA autosomalny można porównać do DNA pobranego ze szczątków mających często kilkadziesiąt tysięcy lat. W tym celu należy przenieść wyniki genetyczne do darmowej bazy GEDmatch.
Firma, w której wykonałem test, nie oferuje wyników zdrowotnych. Czy mimo to mogę je wyłuskać z surowych danych?
Tak - służy do tego program Prometeaza (ang. Promethease), nazywany czasem pieszczotliwie Prometeuszem. Jednorazowe skorzystanie z programu kosztuje 5$ i daje dostęp do co najmniej kilkunastu tysięcy wyników.
Czy jest możliwe, bym z babką lub dziadkiem miał mniej niż 25% wspólnego DNA?
Tak - nigdy nie wiadomo, czy w połówce DNA, którą otrzymujemy od rodzica jest więcej DNA babki, czy dziadka - niemal zawsze jest to jednak ok. 20-30%.
Ile średnio DNA mam wspólnego z bratem ciotecznym/stryjem/pradziadkiem/bratankiem itd.?
Średnie wartości dla poszczególnych stopni pokrewieństwa znajdują się w artykule "Ile DNA mam wspólnego z danym krewnym?".
Które odcinki DNA mogą mieć znaczenie genealogiczne, a które są zbyt odległe, by umiejscowić je na drzewie?
Trudno ustalić jest sztywne minimum, ponieważ DNA jest dziedziczony losowo. Jednak na początku badań dobrze jako minimum przyjąć 15 cM i 700 PPN-ów i dopiero później badać mniejsze odcinki.
Ciekawi mnie wyłącznie bezpośrednia linia męska - jaki test powinienem wykonać?
W tym wypadku należy zbadać chromosom Y męskiego przedstawiciela rodu (przynajmniej 34 markery).
Jaki jest najdokładniejszy test genetyczny?
Najdokładniejszym testem genetycznym jest pełne sekwencjonowanie całego genomu - jest to test kosztowny (cena wynosi ok. 1 000 - 2 000$). Testy dla celów genealogicznych są bez porównania tańsze. Cena genealogicznego testu DNA wynosi mniej niż 400 zł.
Jaka jest haplogrupa Piastów?
Wstępne wyniki badań DNA Piastów wskazują, że Piastowie mogli należeć do haplogrupy R1b. Wyniki te zostały jednak niewłaściwie przedstawione przez większość mediów. Możliwie problemy związane z tym badaniem zostały omówione tutaj. Nadal powinniśmy cierpliwie czekać na wyniki badań pozostałych szczątków Piastów. Do tego czasu wszystkie osoby zainteresowane sprawdzeniem, czy pochodzą od Piastów, mogą dołączyć do projektu "Piast Dynasty" (jeśli zbadały chromosom Y w FTDNA). Gdy zostaną opublikowane wyniki DNA Piastów, członkowie projektu "Piast Dynasty" zostaną powiadomieni, jeśli ich DNA zgadza się z DNA Piastów. Więcej na temat DNA Piastów i projektu można przeczytać tutaj.
Czy badania genetyczne niosą ze sobą jakieś zagrożenia?
Samo pobieranie próbki nie niesie ze sobą żadnych zagrożeń (polega - w zależności od firmy - na napluciu do probówki lub potarciu wewnętrznej strony policzków). Wyniki genetyczne mogą ujawnić informacje o rodzinie, których nigdy byśmy się nie spodziewali, np. przynależność do grupy etnicznej innej niż ta, z którą utożsamia się rodzina lub w rzadkich przypadkach brak pokrewieństwa z prawnymi rodzicami (lub innymi krewnymi), których uznawaliśmy za biologicznych członków rodziny. Przed wykonaniem testu warto się zastanowić, czy bylibyśmy gotowi przyjąć fakty, które mogą być sprzeczne z tym, co wiemy o rodzinie. Dzięki zewnętrznym programom do analizy DNA możliwe jest poznanie predyspozycji do pewnych chorób genetycznych - trudno jednak traktować to jako zagrożenie - takie informacje często ratują życie.

Którym krewnym warto zamówić test genetyczny? Jaką obrać strategię, by najlepiej zbadać genealogię rodziny? Których krewnych nie warto badać, a którym należy dać pierwszeństwo? Właściwe tworzenie genetycznej bazy rodziny jest kluczem do sukcesu w genealogii genetycznej.


Każdy z nas ma dwoje rodziców, czworo dziadków, ośmioro pradziadków, szesnaścioro prapradziadków itd. Jednak jeśli uda nam się dokładnie prześledzić dzieje przodków, okaże się, że część z nich pojawia się w drzewie kilkakrotnie. Przedstawiona na powyższej ilustracji królowa Wiktoria wyszła za wujecznego brata - księcia Alberta. Z tego powodu spośród ośmiorga pradziadków jej syna - Edwarda VII - dwoje występuje w drzewie dwukrotnie (czyli rzeczywista liczba przodków w tym pokoleniu wynosi nie ośmioro, a sześcioro). Zjawisko to znane jest jako ubytek przodków genealogicznych. Rzadko zdarza się, by ubytek przodków miał miejsce w tak niedawnym pokoleniu, ale możemy być pewni, że w którymś pokoleniu i my dostrzeżemy występujących kilka razy antenatów.


(Jak wygląda DNA dzieci z małżeństw krewniaczych? - odpowiedź tutaj.)

Istnieje również zjawisko ubytku przodków genetycznych. Z każdym pokoleniem tracimy ok. 50% autosomalnego DNA (to największa część ludzkiego genomu obejmująca chromosomy 1-22). DNA dziedziczymy po wszystkich prapradziadkach, ale od pokolenia praprapradziadków (czasem prapraprapradziadków) zaczynamy tracić genetycznych przodków. Oznacza to, że z częścią biologicznych przodków nie mamy wspólnych odcinków DNA - więcej na ten temat w artykule "Czy DNA dziedziczę po każdym przodku?".

Od genealogiczno-genetycznej zguby ocalić nas mogą właśnie dalsi krewni. Dzięki zbadaniu dalszych gałęzi, możemy uzyskać dostęp do odcinków DNA, których nasi najbliżsi krewni nie odziedziczyli. Jest niezmiernie ważne, żeby testy DNA zamawiać w pierwszej kolejności najstarszym pokoleniom. Jeśli zbadamy DNA rodziców, nasz genom (lub genom naszego rodzeństwa) nie będzie zawierał żadnych nowych odcinków DNA.

Poza badaniem bezpośrednich przodków (rodzice, dziadkowie, pradziadkowie) warto badać również DNA rodzeństwa przodków (np. stryjów, ciotek, ciotecznych babek itd.). Ponieważ rodzone rodzeństwo ma ok. 50% wspólnego DNA, zbadanie DNA rodzeństwa daje dostęp do wielu nowych odcinków DNA. Ważną zaletą badania rodzeństwa przodków jest fakt, że wszyscy ich krewni są również naszymi krewnymi (genealogicznymi, niekoniecznie genetycznymi). Wiemy wówczas, że z każdym ze stosunkowo bliskich krewnych genetycznych warto nawiązać kontakt - jest bardzo prawdopodobne, że będziemy w stanie odszukać wspólnych przodków.

Wiele możemy dowiedzieć się dzięki badaniu krewnych, z którymi mamy (w tej kolejności) wspólnych dziadków, pradziadków i prapradziadków. Poza bardzo rzadkimi przypadkami ze wszystkimi tymi krewnymi dzielimy przynajmniej jeden wspólny odcinek DNA. Pozwala to na przypisanie odcinków DNA do konkretnych przodków (a także odkrycie odcinków, których sami nie odziedziczyliśmy).


Obrazek po lewej przedstawia porównanie chromosomów dwóch osób, których najbliższymi wspólnymi przodkami są pradziadkowie. Ponieważ pradziadkowie nie żyją, nie było możliwe zbadanie ich DNA. Badając DNA ich potomków, udało się zidentyfikować część odcinków, które pochodzą od tychże pradziadków, co stanowi jedną z największych zalet badania dalszych krewnych. Dzięki temu wiemy, że wszyscy genetyczni krewni, którzy mają wspólne odcinki DNA w zaznaczonych obszarach są krewnymi albo z linii wspólnego pradziadka, albo z linii wspólnej prababki. Usprawnia to znacznie badania genealogiczne - szukając pokrewieństwa, możemy od razu odrzucić sześcioro z ośmiorga pradziadków (rozważamy więc 1/4 drzewa).

Warto również badać krewnych, z którymi mamy wspólnych prapradziadków (albo z którymi któryś z naszych przebadanych przodków ma wspólnych prapradziadków). Z tymi krewnymi będziemy mieli średnio cztery raz mniej wspólnego DNA, więc żeby zdobyć tyle samo informacji co w przypadku krewnych z którymi mamy wspólnych pradziadków, musielibyśmy przebadać więcej krewnych. Im dalsze pokrewieństwo, tym bardziej jesteśmy w stanie usprawnić poszukiwania - w tym wypadku poszukiwania zawężamy do dwojga z szesnaściorga prapradziadków - czyli patrzymy na zaledwie 1/8 drzewa.

Badanie dalekich krewnych przynosi wiele genealogicznych korzyści (pod pewnymi względami więcej niż badanie bliskich krewnych!).  Często to właśnie dzięki DNA dalszych krewnych jesteśmy w stanie odkryć nowych krewnych - którzy dla nas samych są już jedynie krewnymi genealogicznymi.

Odkrycia takie możliwe są dzięki zamówieniu autosomalnego testu, np. Family Finder - kliknij tutaj, by go zamówić. Jeśli zastanawiasz się, ile DNA masz wspólnego z danym krewnym, kliknij tutaj.


Czy jest możliwe, byś z własną babką miał 25% wspólnego DNA, a z bananem 50%? A z myszą 97,5%? Żeby zrozumieć, o jakich procentach jest mowa w genealogii genetycznej, należy przyjrzeć się PPN-om (ang. SNP-om - single nucleotide polymorphism), czyli polimorfizmom pojedynczego nukleotydu.

DNA wszystkich ludzi na Ziemi jest w ok. 99,5% jednakowy. Zaledwie (lub aż) pół procent decyduje o różnicach pomiędzy osobami mieszkającymi w oddalonych od siebie zakątkach świata.

W kontekście genealogii genetycznej twierdzenie, że nasz genom jest w ok. 25% identyczny z genomem babki odnosi się do tej części genomu, która nie jest taka sama u każdego człowieka. W skład tej zmiennej części DNA wchodzą PPN-y, dzięki którym możliwe jest wyszukiwanie genetycznych krewnych w bazach takich jak GEDmatch czy DNA Land.

Czym są PPN-y? Przyjrzyjmy się poniższemu fragmentowi DNA.

Kolorowe odcinki przedstawiają geny, które znajdują się na nici DNA. Czarną barwą zostały zaznaczone polimorfizmy pojedynczego nukleotydu. Obejrzyjmy z bliska jeden z PPN-ów na przykładzie sekwencji dwóch różnych osób.



Nasz kod DNA może być zapisany za pomocą czterech liter, które oznaczają poszczególne nukleotydy – A (adenina), T (tymina), G (guanina) i C (cytozyna). Widzimy, że siódmy nukleotyd nici DNA różni się pomiędzy dwiema osobami - pierwsza osoba ma w danym miejscu guaninę, druga adeninę. Jeśli przebadamy dużą grupę, (np. tysiąc osób) możemy zauważyć, że na tej pozycji 70% osób ma A, a 30% G. Mutacja ta jest PPN-em.

PPN-y mogą odpowiadać m.in. za wygląd (np. kolor oczu), charakter (np. skłonność do empatii) lub predyspozycje zdrowotne (np. ryzyko wystąpienia cukrzycy typu II) - a czasem nie mają żadnych zauważalnych skutków. Bardzo rzadko zdarza się, by o danej cesze decydowała tylko jedna mutacja, zazwyczaj więc na podstawie jednego PPN-u nie można wyciągnąć jednoznacznych wniosków. Opisy poszczególnych PPN-ów dostępne są na SNPedii (w języku angielskim).

Nie wszystkie mutacje są PPN-ami. Żeby mutacja została uznana za PPN, musi występować u dostrzegalnej części danej populacji (często za minimalną granicę przyjmuje się 1%). Każdy z nas ma bardzo rzadkie mutacje (<1%), które są czasami określane mianem „prywatnych mutacji”. Zazwyczaj oznacza to, że występowanie mutacji ograniczone jest do jednej genealogicznej rodziny (odkrycie prywatnych mutacji wymaga sekwencjonowania DNA).

Jakie jest genealogiczne znaczenie PPN-ów? Jeśli dwie osoby mają długi ciąg jednakowych PPN-ów (przynajmniej 700) i odcinek ma przynajmniej 7 cM, oznacza to, że najprawdopodobniej odziedziczyliśmy go po którymś z naszych wspólnych przodków. (Dlaczego nie zawsze tak jest? Odpowiedź w artykule "Co to jest fazowanie?").

Oczywiście im więcej zbadanych PPN-ów, tym więcej informacji możemy odkryć o naszym DNA i przodkach (i z większą pewnością stwierdzić pokrewieństwo z genetycznymi krewnymi). Spośród trzech głównych firm na rynku najwięcej PPN-ów autosomalnych bada Family Tree DNA (ok. 690 tys.). AncestryDNA bada ok. 683 tys., a 23andMe ok. 577 tys.

Obecnie autosomalne testy genealogiczno-genetyczne badają tylko niewielką część PPN-ów. Szacuje się, że ludzie mają 10 milionów PPN-ów. Oznacza to, że nasze wyniki zawierają mniej niż 10% wszystkich PPN-ów. Choć jest to kropla w morzu, to pozwala ona na skuteczne wykorzystanie DNA w celach genealogicznych za przystępną cenę. Dzięki tej niewielkiej cząstce DNA jesteśmy w stanie odkryć krewnych, do których nigdy byśmy nie dotarli starymi metodami.

Zastanawiasz się nad zbadaniem DNA kogoś z rodziny? Kliknij tutaj, by przeczytać o korzyściach wynikającach z takiego badania lub tutaj, by zamówić test.
Obsługiwane przez usługę Blogger.